popielniczka z napisem Amsterdam

Czy Amsterdam zamierza zakazać turystom dostępu do coffeeshopów z marihuaną?

W styczniu New York Times opublikował artykuł z niepokojącym nagłówkiem: „In Amsterdam, Getting High at Coffee Shops May Soon Be for Locals Only”.

Równie niepokojący był drugi akapit artykułu, który wyjaśniał, co się dzieje w sposób, który był zarówno zgodny z faktami, jak i całkowicie mylący:

Burmistrz Amsterdamu zaproponowała plan, który ma zostać przyjęty przez miasto, a który zezwalałby na sprzedaż produktów z marihuaną tylko obywatelom Holandii i rezydentom tego kraju. Pani Halsema chce powstrzymać napływ młodych turystów odwiedzających Amsterdam tylko po to, by palić marihuanę i osłabić organizacje przestępcze, które kontrolują handel narkotykami.

Co faktycznie się dzieje

Faktem jest, że burmistrz Amsterdamu rzeczywiście złożył taką propozycję, podając dokładne powody, dla których to zrobił. Propozycja ta prawdopodobnie zostanie przyjęta. Ale nie poprzez głosowanie Rady Miejskiej.

Zamiast tego Halsema, jako burmistrz, skorzystała ze swoich jednostronnych uprawnień, aby posunąć plan naprzód. Holenderska gazeta Het Parool donosi:

Zatwierdzenie przez radę gminy nie jest konieczne. W dziedzinie bezpieczeństwa burmistrz ma niezależną władzę. Jeśli policja i prokuratura nadal będą popierać wprowadzenie kryterium rezydenta, Halsema będzie mogła kontynuować swoje plany.

Ominięcie przez burmistrza Rady Miejskiej jest konieczne. Propozycja ta prawdopodobnie spotkałaby się z ostrym sprzeciwem, który wystarczyłby do jej odrzucenia. Podobnie jak to miało miejsce wiele razy w przeszłości – w Amsterdamie i innych holenderskich miastach – kiedy to podobne próby zakazania turystom wstępu do coffeeshopów były albo całkowicie blokowane, albo wprowadzane na krótko, zanim zostały wycofane lub zignorowane.

Zakaz dla turystów byłby wygraną dla ulicznych dilerów

Źródło Zdjęcia: shutterstock

Według dziennikarza Derricka Bergmana, wypychanie turystów z coffeeshopów zawsze kończy się fiaskiem. Nie mogąc znaleźć tego, czego szukają w regulowanym, detalicznym środowisku, turyści nieuchronnie przekażą swoje pieniądze wędrownym ulicznym dilerom, którzy sprzedają również kokainę, opioidy i inne bardziej niebezpieczne narkotyki.

Wszystko to będzie spożywane publicznie, a 100% dochodów z tego tytułu trafi do tych samych nielegalnych organizacji przestępczych, z którymi burmistrz chce walczyć.

Bergman mówi, że „dla dealerów, to strzał w dziesiątkę.

Podobne zakazy nie są egzekwowane w innych miastach

Bergman zarzuca również burmistrzowi i innym zwolennikom propozycji wprowadzenie w błąd opinii publicznej poprzez twierdzenie, że zakaz palenia dla turystów istnieje już w większości pozostałych części Holandii. Z raportu firmy badawczej Breuer & Intraval wynika, że tylko siedem ze 102 holenderskich gmin, w których znajdują się coffeeshopy, egzekwuje taki zakaz.

Kryterium zamieszkania nie jest praktycznie egzekwowane w Rotterdamie, Hadze, Utrechcie, Groningen i dziesiątkach innych miast” – mówi Bergman. „Udawanie, że Amsterdam będzie teraz egzekwował taką zasadę 'jak wszyscy inni’ jest wypaczeniem rzeczywistości„.

Nie żebyś to wiedział z artykułu New York Times, gdzie trzeba było 14 akapitów w głąb, zanim przedstawił jeden głos sprzeciwu. W dodatku reporter zacytował właściciela kawiarni, który rozsądnie zastanawiał się, czy to alkohol, a nie marihuana, może być prawdziwym winowajcą, jeśli chodzi o awanturujących się turystów.

Polityka moralnego symbolizmu

Źródło Zdjęcia: unsplash

Profesor historii urbanistyki na Uniwersytecie w Amsterdamie Tim Verlaan, został niedawno obszernie zacytowany w artykule Washington Post. Opisał w nim, w jaki sposób blokada spowodowana koronawirusem dała mieszkańcom Amsterdamu dramatyczną przerwę od szalejącego nadmiaru turystów, pozostawiając wielu z nich w poszukiwaniu sposobów na systematyczne rozwiązanie problemu po pandemii.

Przed kryzysem koronawirusowym,” powiedział Verlaan, „często słyszy się, że ciągły wzrost turystyki jest jak siła natury: nie do powstrzymania. Ale to oczywiście było kwestią polityki.

Alkohol prowadzi do awantur, nie trawka

Czy oznacza to, że osoby sprzeciwiające się destrukcyjnej turystyce powinny popierać kryteria mieszkańców coffeeshopów?

Nie według Verlaana, który zgadza się, że to alkohol jest bardziej winny antyspołecznym zachowaniom niż marihuana.

Mimo to, nikt nie sugeruje, by zakazać turystom wstępu do ponad 1000 barów i pubów w mieście.

Nie wiem, czy sami kiedykolwiek paliliście jointa?” Verlaan zapytał niedawno gospodarzy holenderskiego programu radiowego With a View to Tomorrow. „Zadowolony palacz nie jest awanturnikiem. Więc to wszystko jest moralizatorską, symboliczną polityką prowadzoną przez panią burmistrz. Jeśli chcesz się zająć problemem, spróbuj ograniczyć wzrost tanich lotów do Amsterdamu, zmniejszyć liczbę pokoi hotelowych i zrobić coś z wynajmem wakacyjnym.

Atrakcje turystyczne to problem?

Aby usprawiedliwić robienie z coffeeshopów z marihuaną kozła ofiarnego, burmistrz Halsema konsekwentnie wskazuje na pojedyncze badanie – przywołane również przez New York Times – które wykazało, że „57% obcokrajowców odwiedzających centrum Amsterdamu twierdzi, że wizyta w kawiarni jest 'bardzo ważnym powodem’ ich wizyty„.

Nie wspomniano jednak, że tylko 22% z nich podało konopie jako główny powód swojej wizyty, nie mówiąc już o tym, że był to jedyny powód. A także fakt, że badanie – sfinansowane i przeprowadzone przez miasto, prawdopodobnie w celu zdyskredytowania kawiarni – odbyło się w całości w dzielnicy Red Light. W dzielnicy tej znajduje się nieproporcjonalnie dużo coffeeshopów w porównaniu z resztą centrum miasta.

Coffeeshopy próbują przetrwać pandemię

W ciągu ostatnich dwudziestu lat biurokratyczne wysiłki zmierzające do ograniczenia działalności coffeeshopów zmniejszyły ich liczbę w Amsterdamie z 283 do 166 obecnie działających – wszystkie z nich w czasie pandemii oferowały tylko jedzenie na wynos.

Zgodnie z planem burmistrza Halsemy, liczba ta zostałaby zredukowana do zaledwie 66, a pozostałe coffeeshopy zostałyby przeniesione z obecnej szarej strefy do nowego, w pełni zalegalizowanego i regulowanego systemu uprawy i dystrybucji marihuany. Jak na ironię, partia samego burmistrza, GroenLinks (lub Zielona Lewica), stała na czele ogólnokrajowej kampanii mającej na celu wyprowadzenie operatorów i dostawców coffeeshopów z cienia i przejście do pełnej legalizacji.

Podczas gdy Amsterdam od dawna jest międzynarodowym symbolem „zalegalizowanej marihuany„, niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że cały system coffeeshopów powstał jako akt masowego obywatelskiego nieposłuszeństwa i do dziś pozostaje technicznie poza prawem.

Nie rezygnuj z planów wakacyjnych po pandemii

Więc jak to wszystko wygląda?

Jak doniusł New York Times, a następnie na całym świecie, proponowany przez Amsterdam zakaz dla turystów dotyczący kawiarni z marihuaną może wejść w życie w 2022 roku. Nie jest to jeszcze pewne. Nawet jeśli zakaz wejdzie w życie, to prawdopodobnie nie potrwa on długo.

A to dlatego, że skutki byłyby katastrofalne nie tylko dla mieszkańców miasta i odwiedzających je turystów, ale także dla samych coffeeshopów, których zyski zależą od zagranicznych gości. Jedynymi prawdziwymi zwycięzcami byliby uliczni dilerzy i ich przestępcze zaplecze, jak zauważył holenderski reporter telewizyjny Gerri Eickhof, w odcinku nadanym przed amsterdamską kawiarnią Jolly Joker.

Mieszkam w tej okolicy od dłuższego czasu,” powiedziała Eickhof widzom, „i wciąż pamiętam, jak w przeszłości prawie każdy turysta poniżej 40 roku życia był atakowany przez ulicznych sprzedawców okrzykami 'narkotyki na sprzedaż’. Stało za tym wiele przestępczości. Problem ten w dużej mierze zniknął, gdy uregulowano działalność coffee shopów, z wyraźnym zastrzeżeniem, że obcokrajowcy są również mile widziani. A krytycy tego nowego planu obawiają się teraz, że jeśli przejdzie, ten stary problem powróci.”

___

Zamów nasiona na panpestka.pl
2021-02-10 16:20:00

Dodaj komentarz