
Chłopaki z Baraków – serial dla miłośników wolności 35
Obecnie prawie każdy ma jakiś swój ulubiony serial lub seriale. Jak wiele rzeczy jest to kwestia osobistej preferencji. W 2010 roku na natknąłem się przez
Pamiętam bardzo dokładnie moment, w którym po raz pierwszy usłyszałem o odmianie Durban Poison. Było to w 2001 roku, kiedy oglądałem film “The Wash” (“Hip-hop’owa Myjnia”), ze Snoop Dogg’iem i Dr. Dre. Była tam scenka, w której Tommy Chong (znany mi wcześniej z serii filmów “Cheech and Chong”) podjeżdża na skuterku i sprzedaje Snoop’owi zioło. Przepraszam, sprzedaje bongo a zioło daje za free. Podczas tej sceny pokazuje on Snoop’owi małą drobinkę weed’u i mówi: “Zobacz to! To jest najlepsze co w życiu paliłem, z południowej Afryki nazywa się Durban Poison! Jest psychodeliczne!” (tutaj parafraza). Po usłyszeniu takiej pochwały od samego Chong’a, bardzo nakręciłem się na tą odmianę. Minęło wiele lat od tego momentu zanim zapaliłem tej szlachetnej konopi, a parę więcej zanim udało mi się zdobyć porządną wersję indoor. Jednak, kiedy spróbowałem, zrozumiałem, dlaczego tak się nią zachwycają Ci, którym udało się jej spróbować.
Durban Poison w takiej postaci, w jakiej najczęściej spotykamy ją dzisiaj ma bardzo długą i oryginalną historię. Gatunek ten w swojej pierwotnej wersji to odmiana typu “landrace” o genach 100% Sativa. W póznych latach 70’tych Ed Rosenthal, przywiózł torbę nasion z Durban’u, które jest miastem portowym w R.P.A, do USA. Z roślin jakie wyrosły z tych nasion, wyselekcjonował on najlepsze i najpiękniejsze okazy, które przekazał swojemu koledze Mel Frank’woi.
Mel był bardzo znanym breederem i skupił się na tym by podnieść produkcję żywicy roślin oraz skróceniem bardzo długiego czasu kwitnienia. Na koniec swojej pracy nad tą odmianą stworzył on dwie partie nasion Durban Poison. Partię A i Patrię B. Drugą partię otrzymał w prezencie Sam the Skunkman, który zabrał je ze sobą do Amsterdamu we wczesnych latach 80’tych. On sam zajął się kolejnym skróceniem czasu kwitnienia i ustabilizowaniem nasion. Obecnie Durban Poison jest dostępny w katalogu takich firm jak Dutch Passion, Sensi Seeds, Flying Dutchman czy Seedsman, pod swoją właściwą nazwą. Durban Poison jest matką dla niezliczonej ilosci odmian m.in. Green Poison, Red Poison, Cherry Pie, Pineapple Poison i wiele innych.
Jak już wspomniałem jest wiele wersji Durban Poison dostępnych na rynku. Ja opiszę ją taką jaką ja widziałem z Sensi Seeds. Jest to odmiana o bardzo dużej dominacji genów Sativa, około 90%. Zazwyczaj są to bardzo wysokie, “wydłużone” rośliny. Mają średnie albo bardzo długie, mocno zbite, żywiczne kwiaty. Zazwyczaj kwiaty i liście mają jasne zabarwienie. Są to rośliny bardzo produktywne niezależnie od warunków uprawy. Jest to odmiana polecana początkującym growerom.
Obecne wersje pozwalają na czas kwitnienia około 70 dni, czyli 10 tygodni. Aromat i smak suszu są nieprzeciętne i bardzo charakterystyczne. Bardzo mocno czuć nuty anyżu i sosny. Naprawdę unikalna kombinacja. Dym jest bardzo gęsty i ciężki na płuca. Efekt jest typowy jak na odmiany Sativa. Bardzo mocno uderza w głowę, pobudza i stymuluje do działania. Ponieważ Durban Poison ma długą historię i różne wersje poziomy THC podaje się między 15 a 25%. Dobrze “zrobiona” wersja jest naprawdę czymś zupełnie innym. Bardzo jest polecana pacjentom z PTSD.
Jeżeli chcesz w EU kupić sobie Durban Poison to jest on bardzo często dostępny na duńskiej Christianii. W Holandii czy Hiszpani bardzo ciężko ją dostać w miejscach, w których można legalnie kupić marihuanę. W obecnych czasach nie jest łatwo ją dostać w postaci suszu. Niemniej jednak jest to odmiana, która zasługuje na miano “Super Sativa” i należy do takich historycznie ważnych odmian jak Acapulco Gold, Panama Red, Haze czy Orange Bud. Jeżeli masz okazję spróbować, nie wahaj się. Smak na pewno cię nie zawiedzie.
Obecnie prawie każdy ma jakiś swój ulubiony serial lub seriale. Jak wiele rzeczy jest to kwestia osobistej preferencji. W 2010 roku na natknąłem się przez
Powstał nowy holenderski rząd, który nagłośnił swój plan związany z regulowaną uprawą konopi indyjskich. Ich zdaniem ten krok całkowicie zmniejszy liczbę grup przestępczych i zapewni
Hannah Deacon, matka 9-letniego Alfiego Dingleya, cierpiącego na ciężką padaczkę, jest jedną z osób, na które Brexit będzie miał największy wpływ, kiedy kraj oswoi się
Mija już prawie 60 lat od kiedy w Stanach Zjednoczonych zaczęto nadawać odmianom konopi różne własne nazwy, po to by odróżniać jeden typ od drugiego.
Obecnie na ryku istnieją setki firm nasion marihuany, na całym świecie. Każda z nich powstaje z innego powodu i posiada inne założenia i filozofie. Jedni
Każdy konsument marihuany ma swoje ulubione słodycze przysmaki, żeby zaradzić tzw. “Gastro Fazie”. Od bardzo popularnych marek to niszowych lokalnych wypieków. W Stanach Zjednoczonych jedne
Ten post ma jeden komentarz
Ok, już wiem jakich nasion szukać 🙂 dzięki, fajny artykuł!!