Agent Orange - Powalająca odmiana o szokującej nazwie
Jeżeli w Stanach zjednoczonych zapytasz przypadkowego przechodnia “Co to jest Agent Orange?”, najprawdopodobniej usłyszysz od niego, że był to gaz fitotoksyczny używany na masową skalę przez rząd amerykański podczas wojny w Wietnamie. W USA, nazwa ta jest dość znana, ponieważ ten środek chemiczny wywołał wiele szkód zdrowotnych po obu stronach. Dlaczego ktoś chciałby tak nazwać odmianę marihuany? To pytanie od razu się nasuwa na myśl. Nie jest to jednak takie proste a odpowiedz znajduję się w historii samej odmiany.
Skąd wzięła się odmiana Agent Orange
Agent Orange został wydany na świat przez firmę, która wtedy nazywała się TGA Seeds (The Green Avengers). Ta sama firma, z wielu powodów, zmieniała swoją nazwę, wielokrotnie. Firma ta składała się z grupy kilku breederów, którzy byli bardzo znani ze swojej ogromnej pasji do marihuany. W pewien sposób grupie przewodniczyła para Subcool oraz jego małżonka MzJill. Chciałbym tutaj z ogromną przykrością poinformować, 01.02.2020, po wieloletniej, zawziętej walce z rozedmą, umarł Subcool, który urodził się jako Montgomery Ball. Wiadomość ta była szokująca, gdyż zaledwie parę miesięcy wcześniej słyszeliśmy o jego “rezurekcji” firmy TGA/Subcool/The Dank. Był genialnym i bardzo oryginalnym, szczerym breederem. Nie feminizował swoich nasion, bo uznawał to za nienaturalne. Powiedział kiedyś w wywiadzie (tutaj tł.z.ang)”Moim głównym założeniem jest stworzyć linie nasion marihuany, które wyrastają na bardzo produktywne i niesamowicie owocowe smaki, Pierwszym smakiem jaki udoskonaliłem była cytryna, później winogron, wiśnia i na koniec pomarańcza”.
Jak powszechnie wiadomo, kiedy w nazwie odmiany marihuany pojawia się owoc, to w zasadzie odnosi się głównie do posmaku a nie smaku. Nie jest tak w wypadku TGA Seeds/Subcool Seeds/The Dank. Ich odmiany mają w sobie tak dużo terpenów, że nazwy owoców w ich odmianach to naprawdę oddają smak dymu. Agent Orange jest dosłownie kwintesencją smaku pomarańczy. Dosłowni tak jakbyś jednocześnie pił sok pomarańczowy podczas palenia. Doznanie jest nie do opisania. Dlaczego więc nazwa po tak zniesławionej broni chemicznej? Otóż nazwę tą nadała MzJill, na cześć swojego ojca, który niestety był jedną z ofiar tego gazu. Widziała ona jak cierpi i chciała dedykować dla niego mocną odmianę oraz sprawić by pamięć o tym co się stało nie zaginęła w świadomości ludzi.
Charakterystyka Agenta
Agent Orange to prawdziwy majstersztyk genetyki botanicznej. Jest to, oczywiście odmiana hybrydowa o dominacji cech Sativa. Powstała ona ze skrzyżowania Orange Velvet (Którego twórcą był breeder Sonic) i Jack the Ripper (SubCool stworzył ją z Jack’s Cleaner oraz Space Queen). Nie jest to odmiana, od której polecałbym rozpocząć przygodę z uprawą, nie mniej jednak nie jest ona wcale trudna w hodowaniu. Ma bardzo silne geny, więc nie jest wymagająca a daje niesamowicie duży plon w każdych warunkach. Czas kwitnienia jest super szybki, zaledwie 55 do 65 dni. Ze względu na geny Sativa rośliny są dość wysokie pełne gęstych, długich twardych jak skała kwiatów. Pokryte są one białą warstwą, lśniącej żywicy i mają cienkie jasne “włoski”. Aromat suszu jest powalający. Jakbyś dopiero co otworzył pomarańcze. Poziomy THC podaje siew granicach od 15% do 20%. Inne kanabinoidy są w granicy średnio 1% każdy. Jest to bardzo mocna odmiana.
Zieloni Mściciele
Nasiona i odmiany Subcool są od lat bardzo popularne w USA. Firma ta ma niesamowitą renomę wśród “oldschoolowych” hodowców i breederów. Obecnie ich odmiany rosną w popularność także w Europie. Agent Orange jest bardzo popularny w coffeshopach w Amsterdamie, ale nie zawsze jest sprzedawany pod tą nazwą. Jeżeli chcielibyście spróbować jej w czystej postaci polecamy zajrzeć do Solo Coffeshop w samym centrum tego miasta. Agent Orange to pierwsza opcja na ich menu i nie tylko ich. Muszę przyznać, że po wielu latach spędzonych podróżując i próbując różnych odmian marihuany Agent Orange jest w moim top 3 odmian jakie kiedykolwiek miałem. Smak, którego nie da się opisać, którym można się delektować bez końca i nigdy się nie nudzi. Moc, która cię rozłoży na łopatki, nie ważne, ile i co wcześniej wypaliłeś. Euforia i luz, które to wszystko łączą w niesamowite doznanie. Warto chociaż raz spróbować… Na pewno zostanie w pamięci.