Święte Nasiona od Soma

W Amsterdamie, postać Soma jest bardzo znana, nie tylko wśród ludzi palących marihuanę. W Polsce natomiast, mało kto kojarzy jego osobę bądź firmę nasion. Fakt, że odniósł sukces świadczy to, że mimo tego, iż większość osób nie kojarzy jego firmy, ale prawie każdy kojarzy jego odmiany marihuany takie jak Amnesia Haze, Somango, NYC Diesel czy Lavender. Nasiona jego firmy nie należą do najpopularniejszych w naszym kraju. Bardzo często natomiast sprzedają się wersje tych samych odmian z innych firm. Moim zdaniem powód jest taki, że ceny nasion z Soma Seeds są dużo droższe niż ich odpowiedniki od “konkurencji”.  Soma ma jednak inne podeście do marihuany oraz do życia. 

Historia Soma

Soma urodził się w Pittsburgh w Stanie Pensylwania w 1949 roku. Jest to średniej wielkości miasto jakieś 100km od Cleveland, a jakieś 300km od Nowego Yorku. Jego rodzice pochodzili z klasy średniej i dali swojemu synowi typowe jak na tamte czasy, patriotyczne wychowanie. Będac pod ich wpływem oraz wychodzących w tamtym okresie filmów o James’ie Bond’zie, Soma, jako młody 17 latek, postanowił zapisać się do Służb Lotniczych Wojska Stanów Zjednoczonych. Ze względu na przewlekłą chorobę nerek, jego aplikacja została odrzucona. Nie za bardzo wiedząc co zrobić ze sobą, wziął on pierwszą pracę jaka się trafiła. W 1967 roku rozpoczął on pracę w “mailroom” (dyspozytornia poczty firmowej) w firmie IBM w Nowym Yorku. Soma w owym czasie był odpowiedzialnym za roznoszenie poczty. W pełni poświęcił się, życiu korporacyjnemu i bardzo szybko awansował na administracyjne stanowisko w dziale poczty firmowej. Pewnego dnia podczas pracy Soma poznał kuriera o imieniu Dwayne. Odbywali oni ze sobą ciekawe rozmowy i podczas jednej z nich pojawił się temat Marihuany. Soma do tej pory nie miał najmniejszej styczności z “narkotykami”. Stwierdził jednak po rozmowie, że chciałby spróbować. Na następny dzień Dwayne, przyniósł Somie gotowe jointy do pracy. Po ciężkim dniu Soma udał się nad East River i pierwszy raz zapalił magiczne ziele, które całkowicie zmieniło jego życie. Soma zaczął palić coraz więcej. Zaczął zapuszczać włosy i brodę. Zamiast chodzić do pracy w białej koszuli i krawacie to zaczął chodzić w pastelowych koszulach i bez krawatu. Szybko zwróciło to uwagę jego przełożonych. Poproszono go o dostosowanie się do norm korporacyjnych, po czym Soma zrezygnował.

Następnie zdecydował, że zostanie taksówkarzem. Dawało mu to swobodę decydowania o godzinach pracy, poznawał nowych ludzi, nawiązywał kontakty. W 1969, jak wielu hippisów udał on się do Woodstock oraz do San Francisco. Tam, jak wszyscy w towarzystwie, eksperymentował z LSD, Peyotle oraz psychodelikami. Jak sam mówi, bardzo wiele się wtedy nauczył. Wrócił on na wschodnie wybrzeże Stanów i otworzył organiczną piekarnię i sklep spożywczy pod nazwą “Salt of the Earth”. To właśnie tam po raz pierwszy w życiu soma uprawiał marihuanę. Mieszkał on wtedy w małym apartamencie i kiedy kręcił jonity, wyrzucał przez okno nasiona, które znajdywał w kwiatach. Któregoś dnia jak wracał do domu zauważył małe roślinki konopi. Postanowił je przesadzić i przeniósł je w lokalne góry. Jak sam mówił, były to meksykańskie Sativy i nie miały szans w pełni zakwitnąć w północnych stanach. Jednak ta przygoda rozpoczęła jego miłość do uprawy i zmieniła jego życie całkowicie. W 1974 roku Soma przeprowadził się do Gainesville na Florydzie. Wybrał to miejsce ze względu na sprzyjający klimaty do uprawy konopi. Miał on dostęp do ciekawych nasion z Afghanistanu oraz Thailandii i Meksyku. Rozpoczął on swoje pierwsze przygody z krzyżowaniem odmian. Bardzo szybko rozkręcił tam dobry interes, ale w 1980 roku policja zatrzymała go za posiadanie 200 KG marihuany. Pomimo delikatnego potknięcia pozostał on tam aż do roku 1990. W tamtych latach rozwijały się już dość mocno technologie upraw Indoor. Soma był jednym z pierwszych ludzi, którzy próbowali uprawiać marihuanę wewnątrz pomieszczeń. W 1991 roku przeniósł cała swoją “operację” do miasta Eugene w Stanie Oregon. Otworzył on tam sklep konopny, w którym sprzedawał jedynie produkty konopne. W tym czasie zaczął pisać artykuły dla magazynu High Times pod pseudonimem Amos Washington. Brał udział w wiecach i spotkaniach na rzecz legalizacji marihuany. W 1994 roku został zaproszony do Amsterdamu jak sędzia VIP na High Times Cannabis Cup. Poruszony wolnością tego miejsca i faktem, że nie jest postrzegany jako kryminalista, postanowił on przeprowadzić się do Amsterdamu. Rok później w 1995 roku przeniósł się on tam na stałe. W tamtych czasach powstawało w Holandii wiele firm nasion marihuany. Soma nawiązał wiele kontaktów, lecz jego unikalne podeście zaowocowało wieloma wygranymi w Cannabis Cupach na całym świecie.    

Firma Soma Sacred Seeds

Firma Soma Sacred Seeds nie ma wielkiego katalogu. Skupiają się na tym by każda odmiana była charakterystyczna, bardzo smaczna. Moc i produktywność są tutaj na drugim planie, ale są na bardzo dobrym poziomie. Sztandarowe odmiany to klasyczna Amnesia Haze, która powstała przy współpracy z firmą Hy-Pro (twórcy oryginalnej Amnesia). NYC Diesel, który jest uznawany za jedną z najlepszych wersji odmian Diesel.  Somango, odmiana znana z faktu, że jej smak najbardziej przypomina owoc mango (ziemisty, super-słodki). Lavander to jedna z najciekawszych wersji odmiany skunk. Przez wiele lat, Soma nie wypuszczał żadnych nowych odmian. W zeszłym roku natomiast wypuścił cała nową serię, która już zdobywa uznanie i nagrody na cup’ach. Lavander OG podbija serca smakoszy, ale Ture OG i SoPurple też nie pozostają w tyle. Wiele osób na pewno zada sobie pytanie “Czy warto płacić aż tyle za nasiona?”. Wiadomo, cena jest kluczowa. Chciałbym zaznaczyć tutaj kilka aspektów. Pierwsza rzecz jaka się dosłownie rzuca na oczy. Kiedy otworzysz paczkę nasion Soma Seeds zobaczysz, że nasiona są duże. Po prostu wielkie i dojrzałe. Świadczy to o tym, że, proces selekcji nasion jest na najwyższym poziomie. Druga, Firma Soma Seeds nie wypuszcza nowych odmian zbyt często, starają się by ich odmiany były stabilne i mocne. Po trzecie, Ja osobiście uważam, że za jakość trzeba zapłacić. Czy różnica w cenie nasion przekłada się na różnicę w jakości? Moim zdaniem tak. Jednak najlepiej przekonaj się sam.